strach.
Reakcja jakiej się nie spodziewałam. Nie wiedziałam, że wogóle mam w sobie takie uczucia, że w TEJ chwili poczuje jakiś 'ból' i uczucie niezmierzonej zazdrości. Właściwie nie tylko jej. Było mi głupio. Tak po prostu było mi głupio... Nie powinnam pozwolić aby te emocje ze mnie wyszły. Niepotrzebnie pokazałam to, jak nagle cholernie zrobiło się źle... Poszłam. Bo czułam, że gdybym była tam kilka chwil dłużej to zgubiłabym się sama w sobie. Byłyby łzy. Bo był już strach. Strach przed tym, że to definitywny koniec... Nie dopuszczam do siebie myśli, że to WŁAŚNIE mogło się skończyć...
Zmieniłam tapetę na pulpicie. Zamierzałam zrobić to już dawno. Bo za każdym razem wchodząc na swój profil widziałam NAS wszystkich. Takich szczęśliwych, usmiechniętych... Wyglądaliśmy tak, jakby wszystko było takie proste, jakbyśmy każdego dnia byli TYLKO i WYŁĄCZNIE dla siebie... Ale zdjęcia nie pokazują tego, co najważniejsze. Nie pokazują tej skrytej nienawiści i pragnienia 'odklejenia' się wreszcie od reszty. Nie chcę patrzeć na usmiechniętych NAS. Bo jesteście ZBYT ważni, żeby swoje szczęście pokazywać TYLKO na zdjęciu...
...ze swojej obecnej tapety też jestem dumna. Ahh. Moja miłość.
[ ''Już nie śmiejesz się - jak kiedyś
Wszystko jest inaczej..''. ]
Jutro pewnie też napiszę. Mój ulubiony dzień. Gdyby jeszcze mógł być pochmurny i deszczowy...