• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

[ _ Żyjesz tak no to looz, no cóż, zdarza się _ ]

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004

Archiwum październik 2007

strach.

Reakcja jakiej się nie spodziewałam. Nie wiedziałam, że wogóle mam w sobie takie uczucia, że w TEJ chwili poczuje jakiś 'ból' i uczucie niezmierzonej zazdrości. Właściwie nie tylko jej. Było mi głupio. Tak po prostu było mi głupio... Nie powinnam pozwolić aby te emocje ze mnie wyszły. Niepotrzebnie pokazałam to, jak nagle cholernie zrobiło się źle... Poszłam. Bo czułam, że gdybym była tam kilka chwil dłużej to zgubiłabym się sama w sobie. Byłyby łzy. Bo był już strach. Strach przed tym, że to definitywny koniec... Nie dopuszczam do siebie myśli, że to WŁAŚNIE mogło się skończyć...

 

Zmieniłam tapetę na pulpicie. Zamierzałam zrobić to już dawno. Bo za każdym razem wchodząc na swój profil widziałam NAS wszystkich. Takich szczęśliwych, usmiechniętych... Wyglądaliśmy tak, jakby wszystko było takie proste, jakbyśmy każdego dnia byli TYLKO i WYŁĄCZNIE dla siebie... Ale zdjęcia nie pokazują tego, co najważniejsze. Nie pokazują tej skrytej nienawiści i pragnienia 'odklejenia' się wreszcie od reszty. Nie chcę patrzeć na usmiechniętych NAS. Bo jesteście ZBYT ważni, żeby swoje szczęście pokazywać TYLKO na zdjęciu...

 

...ze swojej obecnej tapety też jestem dumna. Ahh. Moja miłość.

 

[ ''Już nie śmiejesz się - jak kiedyś
Wszystko jest inaczej..''. ]

 

Jutro pewnie też napiszę. Mój ulubiony dzień. Gdyby jeszcze mógł być pochmurny i deszczowy...

31 października 2007   Komentarze (4)
cokolwiek  

tak JakBy.. INNA?

..bo jeśli mówię to znaczy, że ufam. I choć pomimo tego, że może nie powinnam to ufam. W tym wpadku w 100 procentach. I nawet nie chodzi o to, że czasem widzę to jako jedyne wyjście. Chociaż prawda jest taka, że zdarza mi się ufać tak ''z obowiązku''. Dziś nie...

 

Chciało się dziś spędzić inny dzień. Co w TYM wypadku znaczy lepszy. Bo wreszcie by wypadało. I pomimo złej oceny z kartkówki i nawet tego, że jutro żadnej lekcji nie będę mogła wytrzymać do końca w spokoju: jest INACZEJ. INNA pobudka, INNY dzień w szkole, INNE popołudnie. Każda chwila INNA.

 

Przez chwilę te słowa tu straciły sens. Bo przełamała się rutyna. Codzienność. Bo wreszcie jest okazja do tego, żeby zmienić samopoczucie. CHCIAŁAM mieć powody do radości. Jak to ktoś ciągle mówi: ,,pomimo wszystko"... 

I dziś nie tylko ono się zmieniło. Zmieniło się o wiele więcej. Zburzyło się coś, co pomimo wielkiej siły, ogromnej mocy i wkładu trudno będzie odbudować. Bo jeśli już coś raz się zniszczy, to kolejny raz może i wróci. Ale za każdym razem pod inną postacią...

 

Przestaję wierzyć w ludzi, w ich rzekomą dobroć i ''miłość''. Dzisiaj naprawdę chciałam zapomnieć o tych co ranią, co dają powody do łez, co wciąż gdzieś w drodze gubią swoje prawdziwe JA... Ale jeden ON wciąż był. Dziś tylko w podświadomości. Bo ona JEST ciągle. 

 

AkonAkonAkonAkonAkonAkonAkonAkonAkonAkonAkonAkonAkon---

 

wygląda na trochę bezsensowną. może dlatego, że jak na mnie to jest cholernie optymistyczna..

 

29 października 2007   Komentarze (3)
cokolwiek  

bez przerwy..bez widocznego końca..

Dla mnie jednym z tych lepszych rozwiązań jest sen... Bo podczas niego nie myślę o tym, co mogło się spełnić. Niekiedy bywa tak, że tam też jest. Budzę się wtedy i zastanawiam czy może tym razem to była prawda. Pamiętam dzień, może dwa, a potem zapominam...

 

... nie liczy się ta chwila, kiedy wszystko się zmienia. Kiedy na wierzch wychodzi to, czego nawzajem nienawidzimy. To czego boje się ja, a z czego on nie zdaje sobie sprawy... Czasem nie mają znaczenia momenty wspólnej nienawiści. Bo nieraz bywa tak, że przez KILKA MINUT jest idealnie...

Patrzę na twoją radość i z ironią zaczynam się śmiać. Czasem sytuacja doprowadza do śmiechu. Bo nie wiedziałam, że przyjaźń może być AŻ tak ważna. Ważniejsza od wszystkich innych. Gratuluję, a z drugiej strony współczuje... Bo to nie powód do radości, że ma się TAKIEGO przyjaciela...

 

Tak, jak wy nie potraficie bez siebie, tak chyba ja nie potrafię bez ciebie.

 

PamiętaCIE tamten dzień? Oj. Ja też chciałabym zapomnieć.

 

Chciałabym nowy zegar. Bo ten daje mi za mało czasu.

 

27 października 2007   Komentarze (6)
cokolwiek  

kolejny..

Kolejny raz czekać 3 godziny, żeby potem widzieć jedynie przez 43 minuty... Co z tego. Doczekałam sie 6 raz. I kolejny raz ten widok tak z głupia ucieszył...

 

Chciałam na jutro zachorować. Albo na najbliższe kilka dni. Ale jakoś się nie udało. Chciałam znaleźć jakąkolwiek okazję, żeby na chwilę móc się odizolować od TAMTEGO świata. I właściwie to nie wiem czemu. Może dlatego, że nawet jednego dnia nie potrafię wytrwać w tym moim durnym postanowieniu. Za każdym razem moja potrzeba podejścia do niego zwiększa się i zwiększa... NIe potrafię go oddalić. I zapomnieć. Tak.. I zapomnieć..

 

Siedzę tylko po to, bo może kiedyś się doczekam...

 

I pocieszam się tym wszystkim czym tylko mogę. Człowiek, dzięki któremy chce się TAM siedzieć, JEGO radość, uśmiech na jego twarzy, który nigdy GO nie opuszcza. Nie znam Go; i nigdy nie poznam. Ale ogarnia mnie jakieś ogólne szaleństwo, kiedy Go widzę... Czasem czuję, że chce zrobić wszystko, żeby tylko Go poznać. Może kiedyś będę miała taką okazje, a jeśli nie to dalej będę myślała o TAMTYM dniu, kiedy po raz pierwszy Go zobaczyłam i o dniu, kiedy jednym swoim uśmiechem dał tyle szczęścia...

   

  ... a Ty chwilowo się nie liczysz. I TYLKO dlatego, że Ty już tego szczęścia nie dajesz bo nie chcesz... A jutro... A jutro zrobię wszystko, żeby móc być bLiżEj Ciebie...

 

Pozdrawiam WAS. Za tą jedną przerwę. I za tych kilka innych chwil. Że było, jak było...

25 października 2007   Komentarze (4)
cokolwiek  

{ Sorry (..) }

Jedna chwila kiedy pomyślałam, że tęsknię i to cholernie... Ale TYLKO (albo AŻ...) jedna... Bo na więcej brakuje sił. Przez jeden uśmiech... I zdałam sobie sprawę z tego, że wtedy NAPRAWDĘ musiał być ważny; nawet przez ten moment...

 

Myślę, że już tu powinnam podziękować WAM. ..bo tak naprawdę nie wiem jak będzie, za kilka tygodni, dni, a nawet jutro. Ale wiem, że te wczorajsze dwie lekcje i jedna dzisiejsza... Nie: ja po prostu tylko chwilowo DZIĘKUJĘ.

 

[ Sorry, Blame It On Me-main ] te wszystkie daty.. gdzieś tam się przewijają.. gdzieś pozostały wspomnienia. o tych jedynych i wyjątkowych momentach. ciesze się, że takie wogóle były.. ale żałuje, że skończyły się tego jednego dnia. i tak nagle.. czy kiedykolwiek mogłabym tak po prostu stwierdzić, że się poddaje? ja? nigdy.. pod żadnym pozorem, nigdy.. a jednak..   [ ahh.. gRZanka.. ]

 

boje się.. bo myślałam, że napisze coś innego..  czułam się pod jakimś względem bezpieczna. i jakiś czas wiedziałam, że NIKT NIGDY mi go nie 'odbierze'.. a dziś? nie wiem.. bo codziennie wszystko się zmienia..  

 

i my też..

 

 -cZekam- nie wiem.. tak jakoś na Ciebie czekam..

23 października 2007   Komentarze (3)
cokolwiek  

tEn jeden dzień.

Tamten dzień : gotowa ryczeć. Za jego wyjątkowość. Za to, że był. Bo był. Sam dla siebie. Nie. On był dla nas. Dla mnie. I dla Ciebie. Po prostu. Dla nas.

 

I chyba w piątek za dużo był, za dużo o nim myślałam, ten sen... Jakiś dowód na to, że mogłoby być dobrze. Ale czemu tylko TAM... Opowiem. I zrobię coś, czego zrobić się boje. Ale wiem, że kiedyś trzeba było wpaść na ten jakże genialny pomysł. Potrzebuję tylko trochę czasu. A po nim spróbuje być gotowa na wszystko...

 

Spuszczam wszystkie okienka na pasek i od niedawna wpatruje się w ten NASZ wyidealizowany obraz. Widzę was. Kim teraz jesteście? Prawie jak wszystkim. Jesteście tą najwięcej znaczącą częścią TEGO WSZYSTKIEGO. Głupio porównuje NAS do puzzli. Bo jeśli jednego zabraknie to automatycznie wali się wszystko po kolei... Po chwili patrzę na Ciebie. I tylko na Ciebie. Do zasłoniętej twarzy dorysowuje sobie usmiech. Ja też się śmieje.  ..bo tak bardzo lubię na Ciebie patrzeć.. i kiedy jesteś smutny, i kiedy się złościsz i nawet wtedy, kiedy zapominasz o wszystkim dookoła i cieszysz się jak nigdy..  proszę: daj i mi chwilę szczęścia..

 

[ dziękuje za tapete. i za to, że teraz ciągle będzie ''przy'' mnie.. ]

21 października 2007   Komentarze (4)
cokolwiek  

na chwilę odzyskać siły

Jakieś dziwne uczucie. Jak wtedy: 3 września, a potem przez kolejny tydzień. Coś jak strach. Nerwy. I pytanie; przed czym...

 

...bo wczorajsza sytuacja prawie doprowadziła do łez. Ale dzisiaj byłam silna i gotowa wyśmiać mu się prosto w twarz... Ja po prostu wiem, że dla takich osób nie warto się bać. Pomimo tego, że w jednej chwili bałam sie cholernie, to już dziś... Tak po prostu widząc to, co się dzieje chciało mi się śmiać. Tak wprost. JA nie lubię być tchórzem... Podobno nikt nim nie lubi być - a jednak...

 

Miałam być wrogo nastawiona przez wydarzenia z wczorajszego wieczoru, ale w szkole (aż trudno w to uwierzyć) odzyskałam siły. Bo TY byłeś. I się odezwałeś... Jakkolwiek, ale to zrobiłeś. A ten drugi nie docenił tego, że POTRAFI mówić i nie powiedział... TO mnie zmotywowało. Bo gdzieś tam w środku poczułam, że prowadzę. Nie, ja nie wygrywam. JA mam swoją godność i trzymam się swoich wartości...

 

Chwilami gotowa, bo tylko w oczekiwaniu na kolejną potyczkę. JA dzis się NIE poddam. JA dziś powalczę. Do końca. Bo TY przegrałeś - gdzieś po drodze zgubiłeś siebie...

 

...bo przy TOBIE chcę być i z TOBĄ dalej iść...  {K}

 

Mała zmiana siebie. Oj, jak bardzo się bałam. Ale obecnie jestem zadowolona. Wyjście do fryzjera: UDANE.

19 października 2007   Komentarze (5)
cokolwiek  

.. a w domu..

 w domu.

 

weszłam. popatrzyłam na biurko - robię to zawsze. i jakoś tak po kilku minutach siedziałam na podłodze. nie wiem co jest powodem tego, że każdego dnia, kiedy wrócę ze szkoły, rozwalam wszystkie książki na ziemi, a potem sama na niej siadam. włączam mp3. dochodzę do tej najwolniejszej i najbardziej dobijającej muzyki. słucham. powoli osuwam się jeszcze bardziej. i patrzę w sufit. w uszach ciągle te piosenki. ja leżę. wracają wspomnienia. te najwspanialsze chwile. w gardle ta dzwina ''kulka''. nie wytrzymuje - nie, nie płacze - powoli wstaję. brakuje sił, żeby się podnieść. gdzieś w środku ciąży te kilka łez. ale NIE płacze. ociężale zbieram książki. siadam przy biurku. za kilka minut do pokoju wchodzi tata. ja siedzę nad książkami. i usmiecham się. staram się zrobić wszystko, żeby odciążyć go od niepotrzebnych pytań...

 

jestem zła.. tak bardzo, jak kiedyś chciałam iść do gimnazjum, tak bardzo chcę teraz z niego odejść. nie przez tych, co nienawidzą. denerwuje mnie to, co się TAM dzieje. i boje się, bo za cholere nie potrafie tego zmienić..

 

jutro pierwsza matematyka. już nie chodzi o to, że nie lubię siedzieć na niej sama. chodzi o to, że lubię ją spędzać z nim. a przy tym rozwoju sytuacji wszystko tak szybko sie zmienia.. i biologia. nadzieja [ '' mam nadzieje, ale głupi jestem, że ją mam " ] na udane jutro..

 

{ What A Wonderful World - Michael Buble }

 

szukam tematu do zadania..

15 października 2007   Komentarze (5)
cokolwiek  

bo tAk TRZEBA

 Nie potrzebujesz mnie.

 Ale ja potrzebuję Ciebie.

 

Znów tamto miejsce. O nim nie da się zapomnieć. Bo za każdym razem przechodząc tamtędy, widzę kucającego Ciebie z gitarą na kolanach. I patrzę Ci wtedy prosto w twarz. W tą tak śmiejącą się twarz... Teraz nie dane jest Ci śmiać się do nas. Wybrałeś inaczej. A ja wiem, że Twoją decyzje muszę przyjąć do wiadomości. Pomimo wszystko pozdrawiam. Bo kiedyś pomogłeś. 

 

Jestem ofiarą. Ofiarą tego kretynizmu, który szerzy się w mojej klasie i ofiarą samej siebie. Bo ciągle sobie na to pozwalam. Czemu? To pewnego rodzaju strach. Ale nie tak całkiem. Próbuje sobie wmówić to, że na mnie NIE mogło trafić. Chciałam pomagać tym, którym było tak źle z czyjegoś powodu. I tyle razy obiecałam sobie, że jeśli i mnie przypadkiem miałoby sie to zdarzyć, to ja TO ZMIENIE. Bo o to właśnie chodzi. Trzeba sprzeciwiać się temu cholernemu złu. Trzeba walczyć z tym, czego człowiek boi się najbardziej. Ja się boje. Ale nie o siebie, o to, że nie wytrwam. Boje się o rodziców: że to oni nie wytrzymają tego nerwowo i o to, że ci, którzy SĄ, będą mieli z tego właśnie powodu problemy. // Ale nadejdzie dzień, kiedy wszystko się zmieni. JA i tylko JA to zmienie...

 

Bycie pojebaną idiotką nie zmusza mnie do siadania GdZiEś tAm w rozpaczy. Bo człowiek, który ''zna'' mnie dwa lata nie może stwierdzić, w jak bardzo zaawansowanym stopniu tego idiotyzmu jestem. Nie: on po prostu nie jest w stanie tego zrobić. Nie to chciałam napisać. Po prostu: przez chwilę mam ochotę pobyć egoistką...

 

 ...nie potrzebujesz mnie...

 ...ale ja potrzebuję Ciebie...

 

[ Bleed  It Out - Linkin Park ]

13 października 2007   Komentarze (3)
cokolwiek  

kolejna próba czasu.

Czasem są chwile, kiedy mam ochote z nim porozmawiać. Tak, żeby podejść, wyżalić się i choć na chwile zapomnieć o tym, że już dla siebie nie istniejemy... To jedna chwila, kiedy nagle robi się tak dziwnie. I wtedy przez chwilę tęsknie. Bo wiem, że ten dzień, kiedy go straciłam był jednym z tych gorszych. I gdybym mogła to bez zastanowienia wcisnęłabym ten guzik ''WRÓĆ DO TAMTEGO DNIA'', żeby móc wszystko naprawić. I już nie pozwoliłabym mu odejść... Nigdy...

 

Ale z reguły każdy dzień TERAZ bez NIEGO nie jest taki zły. Już nauczyłam się radzić sobie bez niego... Znam kogoś, kogo nigdy znać nie chciałam... [ m. : bo chyba nie wszyscy o tym wiedzą ]

 

...i jest jeszcze ktoś, kto swoim jednym uśmiechem pozwala się cieszyć i mnie...    kocham.

 

Pozdrowienia dla wikibułata za to, że 'uspakajał' na lekcji. Dla damiana i makiego bo tak. Dla sebastiana za bycie na kółku geograficznym. Dla sEmUsIa za to, że nosiłam jego bluzę. Dla elizy, za przeżywanie majcy. Dla Grześka...   

I dla tych, co za każdym razem znajdują się na tej wirtualnej liście...

 

Zainspirowana naszą dzisiejszą kłótnią. Po co te słowa, tych kilka nic nieznaczących słów (?) ...

 

[ z lekcji ]

10 października 2007   Komentarze (8)
cokolwiek  

A gDy...

Bez niego jest tak inaczej. Tak cicho, nie ma się do kogo uśmiechnąć, nie ma na kogo popatrzeć, na kogo przez chwilę pobyć złym. Teraz każdy moment bez niego; szczególnie tam; jest inny. Bo przyzwyczaiłam się do jego obecności. Do myśli, że jest gdzieś blisko, że siedzi kilka ławek dalej. Czasem nie ma nawet znaczenia to, jak bardzo jest źle, i jak bardzo sie różnimy. Po prostu: moje wyobrażenie o nim jest ciągle jak o takim, który daje szczęście i radość. Lubię, jak JEST. Nawet wtedy, kiedy nie zamienimy ze soba nawet słowa...

 

Siedziałam nad kartką dobre dwie godziny próbując pryswoić sobie te kilka zdań. Po raz pierwszy się udało. Na początku były problemy - jedną regułkę powtarzałam może z pół godziny bo jakoś tak nie potrafiłam sie porządnie skupić. I dziś wiem, że ja POTRAFIĘ się uczyć. Wystarczy troche chęci, bo przecież teraz to jest moim celem...

 

Pozdrawiam Was. Bo pierwszy raz od naprawdę długiego czasu mogliśmy tyle czasu spędzić razem. Nie, nie zastanawia mnie to, czemu akurat dzisiaj. Bo powód zna każdy.

 


''...Y tengo tambien un corazón que se muere por dar amor...''

08 października 2007   Komentarze (6)
cokolwiek  

'' 1 9 7 3 "

Przegrałam

 

bo tak w końcu wypadało stwierdzić. Nie zaszłam jakoś szczególnie daleko. Stanęłam tak po środku. Myślałam, że jeśli tam się zatrzymam to dalej pójdzie z górki. Więc przynaje się po raz drugi : przegrałam. I teraz wiem, że JA z jakiegoś powodu na to głupie szczęście nie zasługuję... Ale JA się nie poddaję. JA walcze do końca...

 

Wrażenia po Katyniu? Najgorsze były chwile, kiedy mała Nika prosiła swojego ojca, żeby nie odchodził. Bo to boli najbardziej. Że są w życiu chwile i sytuacje, które potrafi zrozumieć nawet małe dziecko. Nie da się z usmiechem na twarzy żegnać najbliższej osoby, przyjmując sobie jeszcze do wiadomości, że osoba ta może juz nigdy nie wrócić... Bo rozstania są zdecydowanie najgorsze... 

 

Jem kolorowe żelki z nadzieją, że za kilka lat też będę mogła to zrobić... Chcę na te durne badania. Chcę zobaczyć wyniki i upewnić się, że nic mi nie jest... I tak jakby kolejny raz czuję, jakbym przesadzała... Oby. 

   

[ James Blunt - 1973 ]

06 października 2007   Komentarze (6)
cokolwiek  

tytuł

Wczoraj miało być tylko jedno, jedyne zdanie. Nie było żadnego. Nie POTRAFIŁAM napisać tych dwóch słów. Nie potrafiłam przynać się po raz kolejny do tego strasznego błędu. Czuję, że straciłam kilka miesięcy z życia bo nagle zachciało mi się czegoś nowego. Ale to nie ma znaczenia... Ja po prostu się zakochałam...

 

W wakacje robiłam prawie wszystko, żeby udało się zapomnieć. Żeby 3 września radośnie stwierdzić, że owszem te ostatnie 3, może 4 miesiące były wspaniałe, ale to była szybka i nieprzemyślana decyzja... 4 września zdecydowałam, że każdy sposób z wakacji okazał się nieudany, co mogło oznaczać tylko jedno: znaczy zbyt wiele, żeby od ''pstryknięcia'' palcem zapomnieć. Jest 3 października. I nic się nie zmienia. Chyba czas popracować nad sobą...

 

Boli głowa, bolą plecy, nie mam na nic siły. Jestem wykończona. Mam dość szkoły. Tej szkoły. Pewnie kolejny raz przez chwilę, ale gdybym TERAZ mogła, to bym tak zwyczajnie stamtąd odeszła. Nie dlatego, żeby jeden z drugim mogli stwierdzić, że wYgRaLi, ale dlatego, że ja nie chcę przegrać... Znalazłam tam przyjaciela. Potem go straciłam. Znalazłam kogoś, kto mógł być bliższy - teraz nie potrafię go zatrzymać... Nie przegrałam. Ale niedługo nadejdzie dzień, kiedy przegra coś we mnie. ..bo taka jest moja kolej rzeczy..

 

'' ... i pOwIedZiEć, jaK baRdzo KochAm cIę ... ".  ..bo naprawdę nie wiem po co to wszystko było..  

 

 

03 października 2007   Komentarze (4)
cokolwiek  

jakiś tytuł

 Hmm... dlaczego właściwie się z nim umawiasz? Przecież wcale nie jest w twoim typie. Może po prostu chcesz kogoś mieć, bo nudzi ci się samej? Znajdź sobie lepiej jakieś hobby. Osiągnęłaś mistrzostwo w marnowaniu czasu (...).

Po przeczytaniu tego horoskopu zaczęłąm się zastanawiać, jak jest faktycznie. Nie zgadzam się z tymi słowami zaczynając od tego ''umawiania się'', a kończąc na głupim marnowaniu czasu. Bo jeśli o tym mowa, to czasem lubie marnować go tak, jak bardzo często mi się zdarza... Trafiłam... nie ma co. Po raz drugi. I po raz drugi tak cholernie źle się układa. Tak, to wkońcu ja...

Nie byłam dziś w szkole bo tak GŁUPIO wyszło. Nudziłam się i robiłam prawie wszystko, żeby czas mijał choć troche szybciej. I oczywiście nie obeszło sie bez ciągłego patrzenia na zegarek i myśleniu: "o, 12:23, za dwie minuty będzie przerwa". Już tak jakoś jestem przyzwyczajona. I w wakacje też tak miałam i czekałam, aż ten cholerny dzwonek zadzwoni...

Miałam napisać o prawie, jak ciekawie spędzonym popołudniu. Ale mi się jakoś nie chce.

I tak z ostatniej chwili. Nie możesz mnie zostawić samej. Za nic w świecie! Hihi. Pozdrawiam. 

01 października 2007   Komentarze (5)
cokolwiek  
A$ka | Blogi