• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

[ _ Żyjesz tak no to looz, no cóż, zdarza się _ ]

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004

Archiwum kwiecień 2007

Bez tytułu

Dzis juz wiem, ze Słońce dla mnie nie zaswieci...

Kazda minuta jest dodatkowym czasem na uswiadamianie sobie, jak bardzo mi zależy... Wystarczy chwila zebym zrozumiala, ze Słońce jest czyms dla mnie wyjatkowym. Ono daje mi wiare w lepsze zycie i siłe... Ale ktoregos dnia ono zgaslo. Postanowilo, ze nie ma sensu dalej swiecic. Tesknie za 'moim' Słońcem. Bo bez niego TEN caly proces staje sie czyms ciezkim do przejscia. TO wszystko nie ma sensu, kiedy wiem, ze po tym wszystkim Słońce sie do mnie nie usmiechnie, nie popatrzy i nie powie CZEGOS, czegokolwiek... <<I nEeD yOu>> :(

Czuje sie jakby watek ze S(z)ŁoŃcEm byl tylko snem... Marzeniem... Teraz została pustka... Zostalo COS, co samo tworzy NIC...  Ale ja nie chce snic... Nie chce myslec ze byles jedynie chwila, na ktora przyszedl czas... Nie odchodz... Nie badz tym, co zawiedzie...

Słońce... Ehh...

;(

30 kwietnia 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Kiedy obok mnie unosi sie piekny zapach kwiatow, ja mysle o tym, jak tesknie... Jak bardzo brakuje mi kazdego gestu...Wszystko co kiedys pomagalo teraz wprowadza mnie w jeszcze gorsze samopoczucie... Kiedy wreszcie dalam mu to, na co tak bardzo czekal, jego slowa staly sie dla mnie niczym... Pozwolil zebym zapomniala o tym, co ON dal mi...Bo nie pilnowal zeby MI bylo dobrze... Jestem na siebie zla... Tak bardzo...Bo sama tez czekalam na ta chwile kiedy bede mogla tak normalnie mu to powiedziec. Doczekalam sie... Ale teraz to juz nie ma sensu... Źle mi z tym, ze jego przy mnie nie ma... Ze nie moge liczyc nawet na smsa... Nie chce tego dluzej ciagnac.. Nie chce ciagle pisac jak bardzo to wszystko jest glupie... Ale co mi pozostaje? Czekam.. Nie wiem na co ale czekam... I trace cierpliwosc... Jak kiedys tak czekalam to wkoncu przyszedl moment kiedy JeGo nagle zaczelo brakowac... Kiedy przyjdzie moment, ze ON znajdzie błąd, ja poszukam dobrego psychologa....

EhH.. :(

28 kwietnia 2007   Komentarze (4)

gŁuPiE i NiElOgIcZnE :( sMuTnO...

Nagle zrobilo mi sie tak strasznie zle... Juz dawno nie czulam sie taka... Zdolowana?! Przybita?! Wszystko co teraz robie wydaje sie takie bezsensowne, takie nudne i glupie... Mam juz dosc... Wszystkiego po kolei... A przede wszystkim tego, ze sie zakochałam, i ze brakuje mi JeGo... Chcialabym zeby teraz... Nie.. To niemozliwe... Tęsknie... Ale nic juz nie bedzie tak jak kiedys...

Na dodatek przeraza mnie mysl o tym ze... Ja nie potrafie byc szczesliwa. Pomimo tak fajnie spedzonego dnia ja nie moge myslec o tym wszystkim pozytywnie. Bo ciagle myslalam o NiM i chcialam zeby to ON byl przy mnie... I mysle o nich. O tych ktorzy...To juz nie ma sensu :(. To jest takie trudne!

Jest mi ŹlE... I chyba tylko to powinnam napisać w tej notce... Bo przeciez TU chodzi tylko o to... Nie radze sobie z tym, co sie dzieje dookola... Za szybko wszystko sie zmienia...

...a ja kocham.... ciagle, nieprzerwanie kocham...

;(

25 kwietnia 2007   Komentarze (4)

Bez tytułu

Reguły tej gry zna każdy... Rodzimy się, żyjemy tak, aby było nam dobrze, a potem umieramy... Ale reguły są po to, żeby je łamać... Tylko co zrobić kiedy my wcale nie chcemy ich łamać?! W moim życiu od kilku dni nic sie nie zmienia; gorzej: od tygodni, miesięcy...  Za każdym razem jestem wręcz skazana na nieszczęście... Nie... Wcale nie koloryzuje itp. Taka jest prawda. Teraz mogłabym być szczęśliwa z człowiekiem, który tyle dla mnie znaczy i ja podobno dla niego też, ale...Ciągle CoŚ stoi na przeszkodzie. Tylko cO i cZemU? Gdyby tak nagle ON stał mi się jeszcze bliższy to trzymałabym się bez problemu każdej reguły, ale teraz nie potrafię... Nie potrafię uwierzyć w to, że bez niego może mi być dobrze. Bo od kilkunastu dni to nie jest tylko człowiek, który chodzi ze mną do klasy, ale ktoś, kto spędza prawie każdą przerwę ze mną, kto rozmawia, czasem nawet przytuli... I za każdym razem, kiedy po szkole wracam do domu, to myślę o NiM, o tym jak bardzo tęsknię i o tym jak go potrzebuję... Znów, ciągle... Boje się tego co czuje; bardzo. A jeśli któregoś dnia TO wszystko skończy się tak samo szybko, jak się zaczęło?! Co wtedy? Drugi raz może być mi trudniej....

Co jakiś czas odchodzi cząstka mnie... Kiedy więc w moim życiu pojawią sie słowa ''GaMe OvEr", będzie to oznaczało, że byłam TU tylko po to, żeby wykończyć całkowicie te ''trzy serduszka'' i tym razem nie odeszła cząstka mnie, ale coś najważniejszego... CoŚ co tworzyło podstawę do tej durnej UkŁaDaNkI...

24 kwietnia 2007   Komentarze (3)

reklama....ale czy jest co reklamowac?!......

SnIkErS: ratunek na mojego doła...

PePsI: w polaczeniu ze snikersem ma jeszcze wieksza sile...tyle ze wtedy jest pewnosc, ze mój dół jest koszmarnie wielki..; ale zawsze pomagalo...

Wytrzymywalam bez snikersa....Dlugo...Dzis pomimo moich wszelkich sprzeciwow tak po prostu go jadlam... No coz... Nic nadzwyczajnego nie ma w jedzeniu batona...Ale jednak....Ktoregos dnia, moze ze dwa lata temu bylam koszmarnie zalamana-teraz nie pamietam czym...Jadlam snikersa i popijalam go pepsi i...Nagle stwierdzilam, ze jest mi lepiej.... Czekolada i bąbelki od tej pory dawaly mi pocieszenie i ZAWSZE pomagaly... To bylo nawet lepsze niz przyjaciel... Ale kiedys powiedzialam "NIE". Cos takiego nie moze dawac mi radosci... Dlatego tez zrezygnowalam z napojow gazowanych a szczegolnie z PePsI... Wytrzymuje ponad rok Raz tylko mialam taka ogromna potrzebe wypicia jej, ze po szkole zrobilam jednego wielkiego łyka i znow ja odstawiłam... Snikers...Sam nie potrafil zrobic tego co w ''duecie'' z wczesniej opisywanym napojem, dlatego jego tez sobie odpuscilam....

Az do dnia dzisiejszego....Potrzebowalam tego cholernie slodkiego swinstwa! Czemu? Nie wiem...

Czemu pisze akurat o tym... O snikersie, o pepsi... Bo to cos, co za kazdym razem poprawialo moj nastroj... Cos, co ktoregos dnia sobie odpuscilam i dzieki temu zobaczylam, ze z doła mozna sie ''leczyc'' nie tylko tym... Teraz patrze na to inaczej... Pepsi nie napije sie juz nigdy, a snikers... On nie pociesza.... Jesli zrezygnowalam z jednego to wiem, ze potrafie zrezygnowac i z drugiego...

I tak jest we wszystkim... Kiedy z czegos zrezygnuje to musze pogodzic sie z tym, ze z tego co przyjdzie albo zostanie zaraz po tym to tez wkoncu bede musiala zrezygnowac...

Ja jestem jak ten SnIkErS: sama nigdy nie spełnie dobrze tych wszystkich wymagań i oczekiwań...

20 kwietnia 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Po raz pierwszy mam taki hamulec... Widocznie nie jest przeznaczone mi pisanie tej notki...COS w srodku sie sprzeciwia...To zapewne to samo, co ciagle wytyka mi moje porażki, błędy i sie z nich smieje... Juz dluzej tak nie moge... Brakuje mi tylko jednego... SpOjRzEnIa, ktore za kazdym razem daje sily, podnosi na duchu i ''umacnia'' wiare w to, ze wszystko bedzie oK... Ale kiedy jego brakuje? Wtedy tworzy sie pustka.. Pustka, ktorej ja sama nie potrafie wypelnic... Bo to cos w rodzaju kwiatka, ktory bez pomocy nie urosnie... Teraz wszystko jest dla mnie trudniejsze... Kazdy najdrobniejszy nawet wysilek kosztuje mnie tak wiele... Bo wiem, ze to co zrobie to nie bedzie mialo sensu..Bo po co i dla kogo? DLa siebie?! Jest sens? Tak...wiem...Jest...I do czasu o tym wiedzialam... Teraz nie wiem...

Po stracie TAK bliskiego przyjaciela wszystko sie zmienilo; jedyne co sie nie zmienilo to zaufanie do innych....Nadal uFaM...Za bardzo...;  Kiedy jego nagle zaczelo brakowac, ja zaczelam szukac sensu...Sensu wszystkiego. Nie moglaM go odnalezc. Dziwne? Alez skad... Kazdy wieczor opieral sie wtedy na pol godzinnej rozmowie z nim przez telefon, a kazde kolejne minuty po niej na czekaniu na nastepnego smsa...Kiedy one nie przychodzily, moj dzien zaliczalam do tych mniej udanych... W szkole...Oczekiwanie na to az on podejdzie, usiadzie i pogada, a na lekcjach lisciki...Ciągle...Bez przerwy...Wiec jak do cholery moglo potem byc mi dobrze skoro on tworzył kAżDy mój dzień?! A własnie ze moglo...

Sama sie temu dziwilam kiedy tak nagle w moim pamietniku napisalam slowa, ze zApOmNiAłAm...Ja zapomniałam?! Tak...Wlasnie tak....Bo pojawil sie czlowiek, ktory pomogl...Nie...Po raz kolejny moze to napisze, ale w zadnym wypadku nie byl ''lekarstwem'' po stracie tamtego... Ehh...

 <<~I nEeD yOu~>> może nie powinnam ale naprawde potrzebuje...bo przeciez... ''bEz ZoBoWiĄzAń"...

17 kwietnia 2007   Komentarze (1)

wycięte z głębi ''czegoś''...

,,Obiecalam sobie nie przejmowac sie, zyc w tym swoim durnym swiecie i wierzyc, ze bedzie dobrze" 26/02/07 : wiara z czasem przechodziła...durny swiat pozostal tym samym czym byl tamtego dnia...

,,Jego dobry humor mnie rozbraja...Czasem mam ochote napisac ''no i z czego sie kur** cieszysz? nie rob tego przy mnie! nienawidze jak ty masz dobry humor wtedy, kiedy mi jest tak zle!" 2/03/07 : za kazdym razem jego radosc nie miala konca...nie potrafil godnie przyjac smutku swojej rzekomej przyjaciolki...

,,Czy juz teraz na pewno mogem cie przytulic...? ;( Do zobaczenia... Jutro w szkole. Gdzie buzi? Dzis, wczoraj i jutro nie zasluzyles... Juz nie zasluzysz..." 6/03/07 : ciagle czekalam, ze to on przytuli, ze to on zrobi ''pierwszy krok''... niedoczekanie...

,,Mowil do mnie tak inaczej niz zwykle" 21/03/07 : jego glos byl taki spokojny... wydawal sie mowic cos, czego bylam pewna, ze nigdy nie uslysze...

,,Wole tesknic niz cierpiec w tej zasranej szkole" 22/03/07 : od tej pory nic sie nie zmienilo... codziennie przeraza mnie mysl o kolejnym dniu spedzonym w niej...

,,Czasami fajnie jest sobie poczekac" 23/03/07 : ja czekam za kazdym razem... ale to dla mnie juz nie jest fajne...

,,Czemu za kazdym razem kiedy on to robi, ja czuje sie szczesliwsza?! (...) Bo kazdy dzien, kiedy on mnie przytula jest lepszy..." 2/04/07 : a myslenie nad tamtym dniem przysparza mi tak wiele smutku... bo to bylo kiedys... zrobie wszystko zeby bylo i teraz...

,,W pewnym momencie zaczelam myslec o tym, jak bardzo chcialabym zeby ON teraz podszedl, zaczal sie smiac, przytulil i zeby po prostu był..." 5/04/07 : taa... ;(

,,TeSkNiE i potrzebuje..." 11/04/07 : za kazdym razem... wtedy, dzis, jutro... tak bardzo... ciagle... chce tylko jednego... chce ciebie... :(

Samotnosc rodzi w tobie lęk, poczucie pustki i strach przed tym, co nadejdzie...   

Nie skrywaj przed soba prawdziwej milosci, bo jej wiecznosc pograzy cie w smutku...

13 kwietnia 2007   Komentarze (2)

Bez tytułu

I znow...znow chcialabym ci tyle powiedziec....Jak to bardzo cie lubie, jak bardzo mi zalezy....Ale ciagle nie potrafie....Dzis mialam tyle okazji ale po prostu sie balam. Balam, ze zranie. Tylko, ze teraz zastanawiam sie czemu tak wlasciwie sie tego boje skoro...skoro tak wiele jest dla mnie juz jasne...Dzisiejszy dzien; dzien po czesci spedzony z toba byl...Taki inny...Lepiej bylo siedziec w tej durnej szkole, myslac o tym, ze ty sie usmiechniesz, a twoj usmiech MI da tyle radosci...Bo lubie kiedy to robisz. Czemu to wszystko musi byc takie trudne? Czemu wciaz nie mam pewnosci czy dobrze robie? A jesli popelnie blad?...A moze teraz wlasnie go popelniam?... Ten dzien cholera tak wiele dal mi do myslenia, ze...Ze teraz tEsKnIe :(... Potrzebuje tego ciepla i jego wlasnie chce... Ale ciagle tak trudno jest mi to 'cieplo' odebrac...

Chce byc szczesliwa; Chce zebys ty byl szczesliwy; Wiec co robimy dalej...

Kiedy dzisiaj to zaczelo sie zmieniac to...Bylo mi tak dobrze...Bo wiedzialam, ze jestes blisko...

Pozdrawiam Cie, bo gdyby nie Ty to moj dzien wygladalby zupelnie inaczej... Jego szarosc przytloczylaby mnie, a pustka pogrążyła... :*:*

11 kwietnia 2007   Komentarze (3)

wspomnienie...PoZoStAłO jedynie OnO...

Kiedy dzis siadlam u babci przy stole, czekajac na obiad mialam w pamieci tamte chwile...Tamten grudzień...Dzien, w ktorym ktos wtedy wazny wysylal smsy i umilał czas pomiedzy kolejnymi posilkami...Wystarczyla jedna wiadomosc, jeden zart, zeby wszystko sie wtedy zmienilo...Zebym tak nagle sama do siebie potrafila sie usmiechnac...Cieszylam sie ze wszystkiego....A przede wszystkim z tego, ze GO wtedy znalam, ze chwile ktore spedzalam z nim byly wyjatkowe...

Kolejny dzien, kolejny film, ktory wywołał takie emocje..Było tak wiele łez...Łez z niczego. Rozczulałam sie nad kazda nawet najmniej romantyczna czy smutna scena...To było dla mnie jak ukłucie w serce. Pomyslalam wtedy tylko o jednym : Czemu nie moge byc teraz szczesliwa?... Odpowiedzi nie znalazlam. Musze sie pozbierac, poukladac to wszystko. Tak zeby wreszcie bylo dobrze... A teraz przypominam sobie moje pytanie ''Czemu łzy są takie słone?!'' i odpowiedz ''Bo ty jestes słodka".... Nielogiczne?! Głupie?! No coz... Najwspanialsza odpowiedz jaka moglam uslyszec... I przy okazji chwila, w ktorej łez bylo jeszcze wiecej; ale tym razem łez szczescia...      

Co bym zmienila gdybym mogla wrocic choc na chwile do tamtych chwil? Wiele... Ale teraz nie wiem co... Gdybym wiedziala, ze to bedzie mialo takie wlasnie zakonczenie to bym sie w to nie angażowała. Bałabym sie tego, czego boje sie teraz... Ze zostane sama... Ale jesli nie znalabym zakonczenia to....Żyłabym w spokoju, myslac ze to sie nigdy nie skonczy...Ze oni zawsze beda.... Szkoda, ze nie daliscie czasu aby jeszcze raz to wszystko poukladac, wytlumaczyc i przeprosic... Szkoda, ze TO wszystko musi byc wspomnieniem... Tak milym wspomnieniem z WaMi w roli glownej...

* TeN uŚmIeCh...JeDyNy;NaJcUdOwNiEjSzY;NiEpOwTaRzAlNy...*   

dwie godziny 'z nim' to najwspanialsze przezycie tego dnia i lekarstwo na kolejne...

08 kwietnia 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Kiedy mam czas na to zeby dluzej pomyslec o wszystkim co dookola sie dzieje to ... Zle sie zaczynam czuc z tym co mnie otacza. Nie potrafie spojrzec prosto w oczy czlowiekowi, ktory chyba (?!) teraz tak wiele dla mnie znaczy. Bo sie boje.... Boje sie ze kiedys moge go zranic... Mam na swoim sumieniu tak wielkie poczucie winy ze ON tak nagle mogl stac sie nikim, a ten inny zaczal byc blisko... Kiedy po jakims czasie mateusz stwierdzil ze moze zyc beze mnie ja sie przestraszylam. Tego ze teraz zawsze bede sama. Ze sens tego wszystkiego odszedl.... I tak tez jest. Czasem kiedy wejde na gadu to patrze na jego sloneczko i czekam az napisze... Nigdy nie pisze... Juz teraz nie... Tesknie za nim.. Tesknie za mateuszem, ktorego znalam kilka miesiecy temu...

A teraz... Teraz tesknie za czlowiekiem, ktory w tak krotkim czasie dal mi tak duzo szczescia.... I potrzebuje go... Ale nie chce zeby byl kolejna osoba ktora strace... Jesli ma ByĆ to niech po prostu BeDzIe... Dlugo...

Bądź... Tylko tego chce... Bądź...

Pozdrawiam osoby, ktore ciagle ze mna są... I dziekuje osobom, ktore daja sily na kazdy kolejny dzien..Miedzy innymi TOBIE.... :* dziekuje :*

 

06 kwietnia 2007   Komentarze (4)

...OnI...

Kilka miesiecy temu, idac ''tyłami'' myslalam o tym, jak to bardzo chcialabym zeby ON podszedl tak nagle i przytulil.... Potem przyszla kolej na myslenie o tym jak fajnie chodzilo sie z NIM wałami i rozmawialo....Dzis myslalam o tym jak bardzo lubie kiedy ON mnie przytula, i jak za kazdym razem dodaje mi to sil....

Zawsze czekam...Czekam na kogos kto tak poprostu bedzie potrafil zmienic moj humor. Kto jednym slowem albo gestem tak wiele zrobi... I kiedy ten ostatni ON to robi to...Tak wlasnie jest. Po prostu lubie kiedy to robi. Ten pierwszy z przed kilku miesiecy wtedy sie pojawil. Ktoregos dnia stalo sie tak ze przez miesiac zylismy tylko dla siebie. Ten drugi tez BYL. Byl ciagle. Kiedy bylam smutna, szczesliwa i kiedy potrzebowalam pomocy on BYL. Dzis ich nie ma... A ON numer trzy (ehh ;/ okropnie brzmi)... Daje mi radosc kiedy jej potrzebuje. Czuje sie podle bo lubie kiedy on patrzy mi prosto w oczy i sie usmiecha. Nienawidze sie za to ze jeszcze kilka dni temu zrobilabym wszystko zeby ten drugi nie odchodzil. Nadal zalezy mi na tym zeby byl. Ale probuje znalezc cos co pomoze zapomniec. O tym ze kiedys byl, a ze juz go nie bedzie... A ten ostatni... Mysle...Caly czas mysle o dniu, kiedy tyle czasu spedzilam przytulona do jego ramienia... I mysle o tym ile dalabym za to zeby byl TU, TERAZ ze MNA i kolejny raz przytulil tak, ze o wszystkim zapomne...

...Dalej nienawidze siebie... Za to ze PiErWsZy wykorzystal mnie do swoich statystyk, DrUgI tak nagle odszedl, a bez TrZeCiEgO wszystko teraz wydaje sie inne.... Za to wlasnie siebie nienawidze.... I cos jest ze mna chyba nie tak... :/

...ON za kazdym razem byl inny... I kazdy ON tworzyl w swoim czasie moj ŚwIaT... Teraz sa tylko wspomnienia po dwóch NaSzYcH światach... Lasek, wały, ... A co z trzecim... Glupio sie przyznac ale.. Mam nadzieje (tym razem pewnie tez złudne) ze ''tRzEci ŚwIaT'' bedzie trwał dłuuuugo ...

Dziekuje WaM za to ze choc przez chwile byliscie a ToBiE za to, ze tamto popoludnie bylo tak wspaniałe....

02 kwietnia 2007   Komentarze (6)
A$ka | Blogi