reklama....ale czy jest co reklamowac?!......
SnIkErS: ratunek na mojego doła...
PePsI: w polaczeniu ze snikersem ma jeszcze wieksza sile...tyle ze wtedy jest pewnosc, ze mój dół jest koszmarnie wielki..; ale zawsze pomagalo...
Wytrzymywalam bez snikersa....Dlugo...Dzis pomimo moich wszelkich sprzeciwow tak po prostu go jadlam... No coz... Nic nadzwyczajnego nie ma w jedzeniu batona...Ale jednak....Ktoregos dnia, moze ze dwa lata temu bylam koszmarnie zalamana-teraz nie pamietam czym...Jadlam snikersa i popijalam go pepsi i...Nagle stwierdzilam, ze jest mi lepiej.... Czekolada i bąbelki od tej pory dawaly mi pocieszenie i ZAWSZE pomagaly... To bylo nawet lepsze niz przyjaciel... Ale kiedys powiedzialam "NIE". Cos takiego nie moze dawac mi radosci... Dlatego tez zrezygnowalam z napojow gazowanych a szczegolnie z PePsI... Wytrzymuje ponad rok Raz tylko mialam taka ogromna potrzebe wypicia jej, ze po szkole zrobilam jednego wielkiego łyka i znow ja odstawiłam... Snikers...Sam nie potrafil zrobic tego co w ''duecie'' z wczesniej opisywanym napojem, dlatego jego tez sobie odpuscilam....
Az do dnia dzisiejszego....Potrzebowalam tego cholernie slodkiego swinstwa! Czemu? Nie wiem...
Czemu pisze akurat o tym... O snikersie, o pepsi... Bo to cos, co za kazdym razem poprawialo moj nastroj... Cos, co ktoregos dnia sobie odpuscilam i dzieki temu zobaczylam, ze z doła mozna sie ''leczyc'' nie tylko tym... Teraz patrze na to inaczej... Pepsi nie napije sie juz nigdy, a snikers... On nie pociesza.... Jesli zrezygnowalam z jednego to wiem, ze potrafie zrezygnowac i z drugiego...
I tak jest we wszystkim... Kiedy z czegos zrezygnuje to musze pogodzic sie z tym, ze z tego co przyjdzie albo zostanie zaraz po tym to tez wkoncu bede musiala zrezygnowac...
Ja jestem jak ten SnIkErS: sama nigdy nie spełnie dobrze tych wszystkich wymagań i oczekiwań...