• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

[ _ Żyjesz tak no to looz, no cóż, zdarza się _ ]

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2010
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004

Archiwum maj 2007

GdYbY ... i na tym sie kończy...

Był cudowny... Śliczny...Widziałam go może przez minute... Nie wiem jak się nazywa, nie wiem skąd jest, ile ma lat, ale wystarczyło jedno spojrzenie, jeden gest, zebym zauwazyla w nim wspanialego czlowieka... Ehh... Gdybym go tak mogła jeszcze raz spotkac i popatrzeć kilka minut dłużej... :       >>Mysle, ze w tym wypadku pozory nie mylą...

* *

Gdyby TO mogło okazac sie prawda... Gdybym choc przez chwile poczula to, co czulam, myslac ze TO prawda.... Bo było dobrze... Ale nagle okazalo sie ze wciąż jest źle, a to co było to TyLkO sen... Sen, w ktorym ON kolejny raz tworzył wszystko. Moment kiedy nasz wzrok gdzies tam sie spotkal. Bylismy tak blisko... ON był tak blisko... ;(

Niedługo występ. Jestem pewna, że tego nie zatancze. Przynajmniej kilku kroków. Znam siebie pod tym wzgledem i wiem, ze nie potrafie... No cóż... To będzie porażka... Szczególnie dla mnie...

30 maja 2007   Komentarze (2)

Bez tytułu

Do tej pory nie potrafie pogodzic sie z ta strata... Znow myslac o tamtych dniach, wspominam tak wspaniale chwile... I dni kiedy za kazdym razem bylo mi lepiej... Dzis czuje obrzydzenie... Do skomplikowanego charakteru... Nie znam juz tego czlowieka, to ktos zupelnie inny... Ktos komu brakuje uczuc.. A mi brakuje faktu ze kiedys byl... I ze za kazdym razem sie martwil, chcial pomoc. Był moim oparciem... Dlatego zdalam sobie sprawe z tego, jak cenną osobe stracilam. Potrzebuje tych slow, pytan... Potrzebuje widziec w nim swojego przyjaciela... Jestem zła; bardzo zła... Że odszedl. I że juz nie wroci...    Nienawidze sie za to, ze jeszcze COŚ po nim pozostalo ... :( :/

'' (...) kto wybaczał mi każdy błąd, każdą złość (...) "     -Cudownych rodziców mam

 

>>Boje się ... :(  Nie chce sie bac, nie lubie sie bac ... ;(

27 maja 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Czasem mi go brakuje... Są momenty kiedy zastanawiam sie jak udalo mi sie zapomniec... Jakim sposobem tak szybko przestal byc TAK wazny... Sa tez momenty, kiedy przypominam sobie jak sie kiedys do mnie odnosil, jak rozmawial.... I wtedy tak po prostu tęsknie za TaMtYm czlowiekiem... Lubiłam czekac na wiadomosc od niego, lubiłam z nim rozmawiac.... Bo wtedy bylo tak inaczej... Potrafilismy to robic; rozumielismy sie... Nienwidze sytuacji, kiedy wspomnienia z nim wracaja... Bo jest mi żal, ze cos takiego sie skonczylo... Ze nasza PRZYJAŹŃ nie przetrwala proby czasu....Że jedna drobna kłotnia potrafila doprowadzic do takiej zmiany stosunków...

*

Dzis chcialabym wykorzystac swoja szanse.... Nie tylko dzis... Wczoraj, jutro, za kilka dni, tygodni... Ale ta szansa sie oddala.... Pomimo radosci z kazdego usmiechu, w srodku czuje pustke... Czuje żal... A z drugiej strony....Jest mi tak bardzo bliski, że nie potrafie byc na niego zła... Nie potrafie patrzec w te oczy z nienawiscia; nie chce... Bo kazdego dnia na nowo otwieraja sie takie drzwi a w nich za kazdym razem jest ON... Ten sam, ktory dzien w dzien ukazuje sens... Choc tak naprawde to boli.... BoLi jego obojętność i podejscie....

*

Słowa o ktorych ja pamietam a ty juz pewnie zapomniales... Kilkakrotnie wypisywane na papierze i klawiaturze.... Potwierdzane tysiacami gestow... Odchodza... Slowa-ktore choc ciagle prawdziwe- idą w zapomnienie... Dla mnie, ale dla ciebie szczegolnie...

*

Pozdrawiam osoby, które przygotowywują z nami układ i Ciebie...

25 maja 2007   Komentarze (2)

Tęsknię i (...)

(...)

Tęsknię i sięgam po lustro wspomnień tych dni
W których było tak dobrze nam
Słucham serca i słyszę Cię w nim

Widzę jak przytulasz mnie (...)

... w oparciu o marzenia pograzam sie w smutku ...

... w myslach gubie pojecie o prawdziwym swiecie... szukajac sensu, slucham najgorszej prawdy, ogladam najgorsze obrazy mojego zycia... to co kiedys bylo najpiekniejsze, dzis staje sie koszmarem... wszystko jest nierealne, trudno zdobyc upragniony szczyt... jak jeden wielki znak zapytania ogladam swoje zycie z boku... i stwierdzam...

by żyć trzeba mieć...

cokolwiek...

ja dzis pozostalam z jedyna mysla o najwspanialszych chwilach...

kocham... i kochac nie przestane...

 

 


 

21 maja 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Chcialabym moc tak jak kiedys nie przejmowac sie jego slowami i tym co robi... Chcialabym patrzec na niego tak jak kilka miesiecy temu-jak na kolege... To wszystko stalo sie tak nagle... Z dnia na dzien stal sie kims wiecej... Kims, kto zaczal dawac troske i chociaz chwilowe poczucie bezpieczenstwa i bliskosci... Jest mi z tym dobrze.. Ze stal sie tak bliski ale z drugiej strony... Nie potrafie sobie wybaczyc wielkiego bledu, ktory na pewno popelnilam... Nie potrafie pogodzic sie z tym ze ''na tym sie wszystko konczy''... Ze oprocz najwspanialszych na swiecie usmiechow i tego wzroku, ktory budzi nie ma nic wiecej.... Ze nasza rzekoma milosc nie jest na tyle silna, zeby nas do czegos doprowadzic... Prawda jest taka, ze boje sie tego co czuje. Boje sie tego, ze ktoregos dnia jego usmiechy znow stana sie takie same dla wszystkich... Ze ja nie dostane tego wyjatkowego, jedynego w swoim rodzaju ... Czasem lekcje z NiM staja sie najwieksza przyjemnoscia w ciagu dnia.... Jesli strace te cudowne usmiechy, jesli srace jego.... To bedzie koniec swiata .... ;(

 

Przy okazji pozdrawiam Mateusza, ktory o mnie nie zapomnial i tych innych, ktorzy są... CIEBIE tez... :*                <:(>

18 maja 2007   Komentarze (3)

SeN i Ty ...

Obudzilam sie ze łzami w oczach... Potem nie bylo to juz tylko kilka łez...

Codziennie coraz bardziej zaczynam sie nad TyM wSzYsTkIm zastanawiac. Dzis patrzac na ten najcudowniejszy usmiech, wyczułam taka szczerosc... Moze niepotrzebnie, moze to nIc tAkIeGo ale ja.... Któregoś dnia pokochałam człowieka tak własnie usmiechajacego sie... Do mnie.... Uwielbiam kiedy patrzy mi prosto w oczy i daje to, co za kazdym razem podnosi na duchu....

              ...ja juz mam dosc...naprawde... jak nigdy. Ta niepewnosc mnie przeraza... Przeraza mnie jego brak, przeraza mnie to, ze on sie oddala...:(. Nie wiem co mam robic... Nie chce stracic kogos najwazniejszego... Kogos, w kim znalazlam zagubiony SeNs... 

Czasem potrzebuje odpoczynku od tego wszystkiego... Ale ja czuje sie wolna wlasnie przy NIM. I to wlasnie z NIM chcialabym dzielic kazdą następną chwile.... Wolalabym od poczatku znac jego prawdziwe uczucia, ale nie mialam okazji sie o nich przekonać... Któregos dnia ja wszystko powiem... Bo kolejne dni niepewności bolą jeszcze bardziej, a ta tęsknota za NIM rodzi we mnie nienwiść... Z czasem nienawiść do wszystkiego i wszystkich dookoła...

I dziś dziekuje komus, kto jest kiedy tak bardzo potrzebuje sie wygadac... Dziekuje ToBiE za tamtą przerwe... :*

 

ps. nie dziwie ci sie...ja tez sie w tym wszystkim gubie... :(

15 maja 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Kiedys nie potrafilam sobie poradzic z tym, ze ON tak nagle odszedl...Dzis wiem, ze tak musialo byc. Ciagle żałuje tylko jednego; ze dopiero teraz poznalam jego prawdziwe zamiary, ze dopiero teraz poznalam prawdziwego JeGo... Szukam ciagle jakiegos wytlumaczenia, wytlumaczenia dla niego. Ale wiem, ze zadnego nie ma. Takim ludziom trudno sie zmienic. Bo trudno im pojąć, co tak naprawde robia... Za kazdym razem kiedy JA probuje sie do niego zblizyc, ON sie odsuwa. Smieje sie ale tak naprawde mysli tylko o tym, zeby moc kolejny raz zażartować i ucieszyc resztę... Tak, to boli. Ale ja sie do tego przyzwyczaiłam. Tak bardzo chce, zeby bylo tak jak kiedys, a z drugiej strony po raz drugi nie popełniłabym tego błędu...     Tak mi źle z tym, ze nie potrafie zapomnieć, jak kiedyś było mi dobrze... Ale nie tęsknie za tym tak bardzo jak kiedys..I to jest najdziwniejsze...

Wczoraj zobaczyłam usmiech... Najcudowniejszy z tych wszystkich, jakie dostawałam... Ale ten uśmiech był raczej czymś w rodzaju pożegnania. Powiedział mi: " To koniec. Uwierz, ze tak bedzie lepiej... " i skończyło sie to, co najpiekniejsze... Ale tam w srodku pozostało to uczucie... Pozostałeś TY...

Dla twojej informacji : nie wiem ...

Dziekuje TEJ jednej osobie za dzisiejsza rozmowe.... Za przerwe, ktora dała wiele do myslenia... Pozdrawiam Cie i z całego serca dziekuje... Bo taka moze sie juz nie powtorzyc...

11 maja 2007   Komentarze (3)

Bez tytułu

Nienawidze tych spotkań co miesiąc, tych ludzi, a szczegolnie ostatnio TEGO miejsca... Nie lubie jak ksiadz wyglasza te swoje tezy, ktore dla mnie kompletnie nie maja sensu... Bo tak naprawde kazde jego slowo jest dla mnie takie samo jak poprzednie. Nie przekona mnie do tego, zebym nagle wzbudzila w sobie wiare, ktorej po prostu nie posiadam. Na dodatek ONI; ci ktorzy sa tam zawsze. Te ich puste uśmiechy i pogrążone w glupocie osobowosci... Jestem porażona nienawiscią do nich w prawie kazdym tego slowa znaczeniu... Więc pada pytanie: po co tam chodze?! Jest jasna odpowiedz; inaczej nie bede mogla przystapic do bierzmowania co łaczy sie z tym ze w przyszlosci nie bede miala nawet mozliwosci wziecia slubu koscielnego (jesli taki wogole nastapi...). A po co slub skoro mało wierze? Po to zeby czuc sie lepiej... Bynajmniej nie bede miala wyrzutow sumienia, ze KOGOŚ oszukuje... Więc chodze. I przez godzine, raz w miesiącu patrze na NICH... Moj staly tekst; najchetniej bym ich wszystkich spaliła...

Czuje sie źle... Nie przesadze piszac, ze bardzo źle... Chyba nigdy nie czułam się tak zawiedziona? pogrążona? Nie; nie moge znalezc wlasciwego slowa. W kazdym razie wspolczuje moim rodzica... Oni przede wszystkim skazani są na moje humorki, ktore z dnia na dzien staja sie coraz gorsze. Na szczescie jak narazie to wytrzymuja...

...a ja mam dość...nie mam siły...tonę...zbliżam się do dna, ktore juz nie bedzie tak łaskawe, jak moja podswiadomosc, ktorą ciagle tworza słowa "bedzie dobrze"...

10 maja 2007   Komentarze (2)

Bez tytułu

Nie potrafię zapomniec... Potrafię tylko nie pamiętać...

...o tym, jak kiedyś cieszylam sie kazda chwila. Bo te wszystkie momenty poswiecalam jemu, temu, ktory wprowadzil we mnie codzienna radosc. Pomyslalam sobie, ze tak moge zyc. Uznalam, ze czlowiek, ktory potrafi dac tyle szczescia bedzie zawsze; mylilam sie. I o tym, jak bardzo sie mylilam, przekonalam sie niedawno. Myslalam, ze jemu tez zalezy. Mozliwe, ze zalezalo, ale na pewno nie tak dlugo i bardzo jak mi. Bo chyba do tej pory zostalo we mnie cos z niego. Nadal budzac sie patrze tam, gdzie patrzylam wtedy i wciaz pamietam miejsca, w ktorych spedzilam z nim tyle milych chwil... Naprawde nie potrafie zapomniec, chociaz tyle razy probowalam. I wciaz utrzymuje sie przy slowach, ktore kiedys ci napisalam...  I jesli TO przeczytasz to... Wiedz, ze to prawda... Najszczersza prawda... Chociaz moze TY juz dawno o nich zapomniales...

...o tym, ze jest czlowiek, ktory jedna wiadomoscia tyle we mnie zmienil. Nie wychodzi mi zapominanie. Wytrzymuje tak juz... No tydzien moze bedzie. I co dalej. Kolejny tydzien, to kolejna góra prób. Tylko, ze wszystkie proby skazane sa na porazke. Nie potrafie NIE myslec o czlowieku, ktory świecił dla mnie kazdego, nawet najokropniejszego dnia. Tęsknie... Po prostu tęsknie :( ... Chyba tylko tyle wystarczy, zebys wiedzial, jak bardzo mnie od siebie uzalezniles i jak bardzo to wszystko bez ciebie TU traci sens...

 

04 maja 2007   Komentarze (3)

...:...Pewnego dnia...:...

,,(...) Pewnego dnia starsze zmówiły się, żeby go udusić. Przykryły mu twarz szmatami, kocami i słomą, a na wierzchu położyły dla ciężaru cegły. Kiedy następnego dnia madame Gaillard go odkopała, był przyduszony, zmiętoszony, siny ale żywy. Dzieci próbowały jeszcze parę razy - na próżno. (...) Wolały go nie dotykać. Brzydziły się go jak tłustego pająka, którego człowiek wzdraga się rozdusić ręką. (...) Gdy podrósł, zrezygnowały z morderczych zamachów. Pojęły widać, że jest niezniszczalny. (...) Po prostu przeszkadzało im, że istnieje. Nie pachniał im. Czuły przed nim strach..."

Każdego dnia siedze pod cięzarem kilku ciegieł, przykryta tysiącami kocy. Za każdym razem jestem sina, zmęczona i przyduszona. Fakt mojego istnienia jest dość bolesny. Bo każda chwila to czekanie, aż następna osoba będzie starała się zrobić wszystko żebym JA przegrała... Pomimo wszelkich starań ja tu ciągle jestem. Chociaż już powoli tracę coś, co jest TU najważniejsze. Wiarę w siebie... Można powiedzieć, że już jej nie posiadam... Tęsknie za tym, jak kiedyś potrafiłam sobie z tym wszystkim radzić. Tylko, że wtedy był ktoś, kto pomógł. Ktoś, kto za każdym razem podnosił na duchu i wzmacniał tą wiarę. Każdego dnia rodziłam się na nowo, z nAdZiEjĄ na lepszy dzień. Kiedyś nadszedł jeden koniec... Kiedy będzie kolejny...

                                   bo ja nie jestem niezniszczalna...

W tle ''Heartbeats".

01 maja 2007   Komentarze (2)
A$ka | Blogi