Bez tytułu
Kiedys nie potrafilam sobie poradzic z tym, ze ON tak nagle odszedl...Dzis wiem, ze tak musialo byc. Ciagle żałuje tylko jednego; ze dopiero teraz poznalam jego prawdziwe zamiary, ze dopiero teraz poznalam prawdziwego JeGo... Szukam ciagle jakiegos wytlumaczenia, wytlumaczenia dla niego. Ale wiem, ze zadnego nie ma. Takim ludziom trudno sie zmienic. Bo trudno im pojąć, co tak naprawde robia... Za kazdym razem kiedy JA probuje sie do niego zblizyc, ON sie odsuwa. Smieje sie ale tak naprawde mysli tylko o tym, zeby moc kolejny raz zażartować i ucieszyc resztę... Tak, to boli. Ale ja sie do tego przyzwyczaiłam. Tak bardzo chce, zeby bylo tak jak kiedys, a z drugiej strony po raz drugi nie popełniłabym tego błędu... Tak mi źle z tym, ze nie potrafie zapomnieć, jak kiedyś było mi dobrze... Ale nie tęsknie za tym tak bardzo jak kiedys..I to jest najdziwniejsze...
Wczoraj zobaczyłam usmiech... Najcudowniejszy z tych wszystkich, jakie dostawałam... Ale ten uśmiech był raczej czymś w rodzaju pożegnania. Powiedział mi: " To koniec. Uwierz, ze tak bedzie lepiej... " i skończyło sie to, co najpiekniejsze... Ale tam w srodku pozostało to uczucie... Pozostałeś TY...
Dla twojej informacji : nie wiem ...
Dziekuje TEJ jednej osobie za dzisiejsza rozmowe.... Za przerwe, ktora dała wiele do myslenia... Pozdrawiam Cie i z całego serca dziekuje... Bo taka moze sie juz nie powtorzyc...