Bez tytułu
Kiedy mam czas na to zeby dluzej pomyslec o wszystkim co dookola sie dzieje to ... Zle sie zaczynam czuc z tym co mnie otacza. Nie potrafie spojrzec prosto w oczy czlowiekowi, ktory chyba (?!) teraz tak wiele dla mnie znaczy. Bo sie boje.... Boje sie ze kiedys moge go zranic... Mam na swoim sumieniu tak wielkie poczucie winy ze ON tak nagle mogl stac sie nikim, a ten inny zaczal byc blisko... Kiedy po jakims czasie mateusz stwierdzil ze moze zyc beze mnie ja sie przestraszylam. Tego ze teraz zawsze bede sama. Ze sens tego wszystkiego odszedl.... I tak tez jest. Czasem kiedy wejde na gadu to patrze na jego sloneczko i czekam az napisze... Nigdy nie pisze... Juz teraz nie... Tesknie za nim.. Tesknie za mateuszem, ktorego znalam kilka miesiecy temu...
A teraz... Teraz tesknie za czlowiekiem, ktory w tak krotkim czasie dal mi tak duzo szczescia.... I potrzebuje go... Ale nie chce zeby byl kolejna osoba ktora strace... Jesli ma ByĆ to niech po prostu BeDzIe... Dlugo...
Bądź... Tylko tego chce... Bądź...
Pozdrawiam osoby, ktore ciagle ze mna są... I dziekuje osobom, ktore daja sily na kazdy kolejny dzien..Miedzy innymi TOBIE.... :* dziekuje :*