Bez tytułu
Reguły tej gry zna każdy... Rodzimy się, żyjemy tak, aby było nam dobrze, a potem umieramy... Ale reguły są po to, żeby je łamać... Tylko co zrobić kiedy my wcale nie chcemy ich łamać?! W moim życiu od kilku dni nic sie nie zmienia; gorzej: od tygodni, miesięcy... Za każdym razem jestem wręcz skazana na nieszczęście... Nie... Wcale nie koloryzuje itp. Taka jest prawda. Teraz mogłabym być szczęśliwa z człowiekiem, który tyle dla mnie znaczy i ja podobno dla niego też, ale...Ciągle CoŚ stoi na przeszkodzie. Tylko cO i cZemU? Gdyby tak nagle ON stał mi się jeszcze bliższy to trzymałabym się bez problemu każdej reguły, ale teraz nie potrafię... Nie potrafię uwierzyć w to, że bez niego może mi być dobrze. Bo od kilkunastu dni to nie jest tylko człowiek, który chodzi ze mną do klasy, ale ktoś, kto spędza prawie każdą przerwę ze mną, kto rozmawia, czasem nawet przytuli... I za każdym razem, kiedy po szkole wracam do domu, to myślę o NiM, o tym jak bardzo tęsknię i o tym jak go potrzebuję... Znów, ciągle... Boje się tego co czuje; bardzo. A jeśli któregoś dnia TO wszystko skończy się tak samo szybko, jak się zaczęło?! Co wtedy? Drugi raz może być mi trudniej....
Co jakiś czas odchodzi cząstka mnie... Kiedy więc w moim życiu pojawią sie słowa ''GaMe OvEr", będzie to oznaczało, że byłam TU tylko po to, żeby wykończyć całkowicie te ''trzy serduszka'' i tym razem nie odeszła cząstka mnie, ale coś najważniejszego... CoŚ co tworzyło podstawę do tej durnej UkŁaDaNkI...