.. a w domu..
w domu.
weszłam. popatrzyłam na biurko - robię to zawsze. i jakoś tak po kilku minutach siedziałam na podłodze. nie wiem co jest powodem tego, że każdego dnia, kiedy wrócę ze szkoły, rozwalam wszystkie książki na ziemi, a potem sama na niej siadam. włączam mp3. dochodzę do tej najwolniejszej i najbardziej dobijającej muzyki. słucham. powoli osuwam się jeszcze bardziej. i patrzę w sufit. w uszach ciągle te piosenki. ja leżę. wracają wspomnienia. te najwspanialsze chwile. w gardle ta dzwina ''kulka''. nie wytrzymuje - nie, nie płacze - powoli wstaję. brakuje sił, żeby się podnieść. gdzieś w środku ciąży te kilka łez. ale NIE płacze. ociężale zbieram książki. siadam przy biurku. za kilka minut do pokoju wchodzi tata. ja siedzę nad książkami. i usmiecham się. staram się zrobić wszystko, żeby odciążyć go od niepotrzebnych pytań...
jestem zła.. tak bardzo, jak kiedyś chciałam iść do gimnazjum, tak bardzo chcę teraz z niego odejść. nie przez tych, co nienawidzą. denerwuje mnie to, co się TAM dzieje. i boje się, bo za cholere nie potrafie tego zmienić..
jutro pierwsza matematyka. już nie chodzi o to, że nie lubię siedzieć na niej sama. chodzi o to, że lubię ją spędzać z nim. a przy tym rozwoju sytuacji wszystko tak szybko sie zmienia.. i biologia. nadzieja [ '' mam nadzieje, ale głupi jestem, że ją mam " ] na udane jutro..
{ What A Wonderful World - Michael Buble }
szukam tematu do zadania..