A gDy...
Bez niego jest tak inaczej. Tak cicho, nie ma się do kogo uśmiechnąć, nie ma na kogo popatrzeć, na kogo przez chwilę pobyć złym. Teraz każdy moment bez niego; szczególnie tam; jest inny. Bo przyzwyczaiłam się do jego obecności. Do myśli, że jest gdzieś blisko, że siedzi kilka ławek dalej. Czasem nie ma nawet znaczenia to, jak bardzo jest źle, i jak bardzo sie różnimy. Po prostu: moje wyobrażenie o nim jest ciągle jak o takim, który daje szczęście i radość. Lubię, jak JEST. Nawet wtedy, kiedy nie zamienimy ze soba nawet słowa...
Siedziałam nad kartką dobre dwie godziny próbując pryswoić sobie te kilka zdań. Po raz pierwszy się udało. Na początku były problemy - jedną regułkę powtarzałam może z pół godziny bo jakoś tak nie potrafiłam sie porządnie skupić. I dziś wiem, że ja POTRAFIĘ się uczyć. Wystarczy troche chęci, bo przecież teraz to jest moim celem...
Pozdrawiam Was. Bo pierwszy raz od naprawdę długiego czasu mogliśmy tyle czasu spędzić razem. Nie, nie zastanawia mnie to, czemu akurat dzisiaj. Bo powód zna każdy.
''...Y tengo tambien un corazón que se muere por dar amor...''