.. bez motywacji..
któryś raz czyszcze okienko. bo nie wiem, jak opisać ten żal. i złość. bo z każdym dniem wszystko po kolei się kończy...
wczorajszy wieczór nie upłynął mi zbyt przyjemnie. miałam ochotę wtulić się w poduszke i nie robić nic, co by mogło przynieść jakiekolwiek korzyści. bo nagle zabrakło tej świadomości, że kiedy jutro usiądę na matematyce wkurzona, zdołowana i niewiadomo co jeszcze, to znajdzie się ktoś, kto będzie potrafił to zmienić. będzie blisko. tak, że naszego śmiechu nie usłyszy nikt... i kiedy siadałam dziś w ławce, byłam cholernie zła. bo nawet nie ma się do kogo uśmiechnąć... nie wiedziałam, że mogę tęsknić.. odszedł jeden z lepszych przypadków faceta..
nie spodziewałam się takiego przebiegu sprawy. to nic wielkiego. ale czemu nagle się zainteresował.. co było tego powodem.zrobił to dlatego, że ''tak wypada'' ? czy po prostu faktycznie nagle coś się zmieniło.. jest bynajmniej dziwnie. chcę dostawać te usmiech- jak wtedy, chcę, żeby się czasem zainteresował- jak wtedy.. ale teraz juz to nie wystarcza.. chcę więcej tych uśmiechów i.. ehh.. nie wiem JAK jest.. nie wiem CO czuje.. w każdym razie dla ogólnej wiadomości - ja szybko nie zapominam. po prostu; nie potrafię..
chciałoby się napisać [ mylsovitz - '' coś tam '' ], ale dziś Twoja piosenka;
[ Led Zeppelin - " Stairway To Heaven " ] ..