...i ciągle jeszcze bardziej...
Nienawidze Go. Chciałabym wymazać każdą chwile, każdy dzień. Chciałabym, żeby przestał istnieć. Żeby nie było tego dnia, kiedy się poznaliśmy. I żeby tak najzwyczajniej w świecie dał żyć... Bez siebie. Bez tego jednego... Jedynego. Dziś nie wiem co czuje. Nienawidze i tęsknię... On jedyny dawał wtedy tak dużo szczęścia. Z Nim ciągle było tylko łatwiej... Doprowadzam sie do szału... Źle...
...a kiedy tak jest, myślę o tym, żeby napisać. Do niego. I szukać pocieszenia. Czasem pisze. Dziś też tak zrobie. I choć wiem, że nie odpisze to przez chwile będzie mi lepiej. Ale tylko przez chwile. Bo potem zaczne żałować. I juz więcej nie napisze; nie przez najbliższe 2, może 3 dni... Nie znajde tego, czego tak bardzo pragne. Ale to będzie kolejny raz, kiedy zorientuje się, że to wszystko nie ma sensu. To w niczym nie pomoże. Napisze drugi, trzeci, a może nawet dziesiąty raz...
[23] a w myślach wciąż te najlepsze chwile, które w jednym momencie stają się czymś o czym jak najszybciej chcę zapomnieć...
...myślałam, że będzie prościej...