...opis...
wtorek- wstalam rano zaczelismy dokladnie sprawdzac ,,liste obecnosci" rzeczy do zabrania, potem to wszystko do auta, i w droge! droga byla spokojna, calkiem spokojna.....kiedy dojechalismy hm...co my tam robilismy, rozpakowalismy siei pojechalismy na ,,zwiady", kiedy juz wszystkiego sie dowiedzielismy wyruszylismy na nnarty....bylo coool
sroda- juz nie pamietam co tam bylo....
czwartek- no tak, prawda ze tlusty....przyjechal dziadek...kupilismy..15 paczkow, moze tylko ale ja zjadlam kolo 4....no dziadek wzial nas do mc'donalda, ja wzielam sobie kurczaczki:] no a na nartach oczywiscie tez bylam :).
no i dzisiaj - piatek- wracajac do domu, w samochodzie...hmm...no dzialo sie i to duzooo. ale oczywiscie od poczatku...
***oczywiscie raniutko pojjechalam na narty. ja zjechalam tylko....9 razy, moja siora 12 a mam 4....ale oczywiscie zabawa byla swietna. dzis nie wyglebilam sie ani razu ale staralam sie jezdzic bez kijkow no i bylo zajebiscie. w przyszlym roku chyba wybiore sie na Nosal...:] (a ci ktorzy byli tam albo chociaz widzieli na zdjeciach to powinni wiedzec ze jest to dosc wysoki i stromy stok, ale jesli w tym roku bylam na takim dosc duzym to w przyszlym roku nie bede sie bala....a przede wszystkim mozliwe ze skusze sie na wyciag krzeselkowy :) )no ale wracam do zisiejszego dnia...po nartach pojechalismy do ,,domu" spakowalismy sie i ostatni raz pojechalismy odwiedzic krupowki....kupilam sikorze prezent, potem dziad (tak mowie na mojego dziadka :] ) zabral nas do mc'donalda, a potem....powrot do domu... :(po drodze bylo supciiooo. dziadek siedzial z produ a mama ze mna i siora z tylu. Ja wpadlam na genialny pomysl i postanowilam napic sie Lifta. Niestety niefortunnie zlapalam zakretke i gdzie sie potoczyla....szukalam, szukalam i nic.....no trudno, trzeba bylo wypic calego w takim wypadku, i tak po 5 lyczkach z 5 minutowymi przerwami jakos sobie radzila, ale...kiedy mama powiedziala cos smiesznego mi cala woda wyleciala z buzi i znalazla sie na moim plaszczyku.....i kiedy nagle....zakretka sie znalazla, byla zaraz pod moja reka......i w ten oto sposob oplulam sobie kurtke i wypilam pol butelki lifta bo nie moglam znalezc zakretki....potem tylko godzina meczacej jazdy i jestesmy na miejscu...teraz sie ciesze, choc wczesniej zalowala, teraz sie ciesze......ale pobytu tam nie zaluje...
w ciagu tych ferii nie nudilam sie...udalo mi sie pogadac przez koma z meg siki no i oczywiscie poli.. :) (ktore oczywiscie pozdrawiam) no i ..... (dla niektorych) do zobaczonka na jutrzejszej imprezce
!!!!!!
I Teraz obiecuje....bede z wami codziennie, *~~juz nie uciekne....~~*
szczegolne pozdroffka dla....zawsze wiernej mi przyjaciolki.... PoLi :*