powrót..
rozglądnęłam sie po mieszkaniu. weszłam do pokoju, w którym spędziłam 5 dni. i zaczęłam się uśmiechać. bo w tym pokoju w wakacje o wszystkim zapomniałam. to był jedyny czas, kiedy ONI mogli się nie liczyć. popatrzyłam na stół. nie było NASZEJ kartki. ale przez chwilę widziałam tam NAS, jak siedzimy przy nim i śmiejemy się. z wszystkiego co głupie i dziwne. bo tak było przecież najlepiej..
mam swoje tłumaczenie: nie zmienił bo mu się nie chce.. bo po co.. to TYLKO opis.. to TYLKO kilka głupich słów; napisanych liter.. nie chcę o tym myśleć. a dni już nie liczę. nie ma sensu. przeraziłabym się wynikiem. 7 dni wystarczy by stać sie sobie całkiem obcym..
może nie widać ale cholernie nudzi.. TO już tak bardzo nudzi.. ciągle to samo. w kółko jeden i ten sam tekst. ale tak jakby bez pokrycia.. już nie cieszy jak kiedyś. nawet sam widok. i.. i czuję coś dziwnego.. coś czego już dawno nie czułam..
[2] dni : kiedyś TAK bardzo czekałam na rozpoczęcie roku, a dziś? jeszcze TYLKO 2 dni..
czuję ten zapach. i wyobrażam sobie, że jesteś gdzieś blisko. nie ma cię.. już nigdy cię OBOK nie będzie..
< Majorka; bo cieszy.. >