Bez tytułu
Wywołał we mnie uczucia. Jakiegoś takiego szczęścia. Nie wiem ile był. Pół godziny? 45 minut? Nieważnie ILE... Teraz tak cholernie zatęskniłam za tym człowiekiem i za jego radością. Spodobało mi się to, jak się cieszy, jak opowiada... Ahh... Dokładnie tak było z jego synem. Dał chwilę niezmierzonego szczęścia. Bez powodu. Oboje byli przez chwilę, a zmienili tak wiele - dali uśmiech... Dziękuję. Tak po prostu dziękuję...
Po tej całej wczorajszej sytuacji mogłoby być tak cholernie źle. Było. Przez chwilę. Wczoraj najpierw pytanie ''co zrobić'', a potem problem z zaśnięciem. Bałam się. Tym razem tego, jak przeżyję resztę szkoły... Ale znów wszystko się zmieniło. Ciągle ktoś daje do zrozumienia, jak to oni nie są niczego warci. Próbują zniszczyć, żeby móc się cieszyć, że kolejna osoba się dała. Może i mnie niszczą... Ale nigdy nie ZNISZCZĄ... Gdyby 'znali' mnie więcej niż 3 lata to może teraz właśnie siedziałabym gdzieś w kącie i ryczała... I powiedziała, że się im UDAŁO... Ale dziś - 18.11.07 - obiecuję sobie, że IM na to nie pozwolę... A obietnice są dla mnie NAJważniejsze.
Pomimo wszystko chcę jutro. Chociażby po to, żeby podziękować tym, którzy wciąż są bliscy... I JUŻ wierzę, że tak będzie zawsze... < kOchaM :* > bo przecież bez WAS wszystko byłoby trudniejsze...
[ Justin Timberlake - What goes around comes around ]