1 listopada
1 listopada - poczatek miesiaca - swieto zmarlych ... wstalam po 8. umylam sie, ubralam i zadzwonilam do babci zapytac czy z nami ida na cmentarz. oni powiedzieli ze tak. po 10 wyszlam z rodzicami, babcia i dziadkiem i poszlismy sobie na autobusik :) najpierw wsiedlismy w jeden a potem przesiadlismy sie do takiego ktory mial nas podwiezc pod sam cmentarz. Najpierw bylo spoko. w autobusie malo ludzi, wolne miejsca.ale pozniej na kazdym przystanku autobus sie zapelnial tak, ze tlok byl niesamowity....no i wreszcie dojechalismy. kupilam sobie miodki, babcia pol godziny wybierala kwiatki i na grob. wracajac spotkalam ciocie z wujkiem, chwile pogadalismy i znow czekac na autobus na kolejny cmentarz. na przystanku byl taki tlok, a autobusy to jezdzily jeden za drugim bez przerwy. kiedy przyjechal nasz wsiedlismy chociaz z wielkim trudem bo juz na tym pierwszym przyastnku autobus sie zapelnil. wogole jechala w nim stara babka ktora musiala stac na schodku (chociaz bylo tyle miejsca przy drzwiach) bo wczoraj podobno sie wywrocila (opowiedziala ta historie calej czesci ludzi w autobusie...ekh..) i dotarlismy na nastepny cmentarz ;p. tam sie rozdzielilismy. babcia nastepne pol godziny spedzila na wybieraniu kwiatkow a ja miodkow ;d :). znow poszlismy na groby i potem na tramwaj. tu juz nie bylo takiego tloku bo wsiedlismy do takiego co nas mial do domu podwiezc :d no i po jakims tam czasie do domku.....ehh...odpoczynek wreszcie ;d ehh.... nie wiem czy wypada pozdrawiac ale pozdro dla rodzinki z ktora bylam i z ktora sie spotkalam i dla mateusza ;p :* :)
bylo tak jak ja lubie zeby bylo w ten dzien: deszczowo (na poczatku tylko) i ponuro :d :) ... heh ;d