Nic nie pisalam bo wlasciwie nie mialam o czym...no nic sie nie dzieje.....
Dzisiaj wstalam, ubralam sie. Poszlam razem z tata na dzialke zeby cezarek(moj pies) mogl sie wybiegac. No oczywiscie tata jeszcze nie otworzyl klodki a cezar piszczal bo tak bardzo chcial wejsc. kiedy juz mu sie to udalo zaczal wyrywac mi sie ze smyczy tak ze go odpiac nie moglam. potem przez jakies nastepne 15 minut, biegalam z nim po dzialce :D. kiedy wrocilismy do domu, razem z mama robilam rogaliki. Jakie to cholernie meczace. Najpierw trzeba ciasto pokroic na rowniutkie kwadraciki (bo jak nie to rogaliki moga sie nie udac...) potem jabluszka pokroic na cieniutkie paski a potem zawijac no i wstawic gdzies na 5/10 minut do rozgrzanego piekranika....kiedy skonczylam byla 13 cos. poszlam po age (lukrezi@borgia) i razem wyszlysmy na pole. Przeszlysmy na okolo walow, kiedy zaplanowalysmy ze pojdziemy na plac zabaw na naszej drodze stanal balwan. (tak duzo sniegu wiec kazdy lepi balwany :) Aga kopnela w niego z calej sily- odlecial mu leb, potem kopnela jeszcze mocniej i z ,,brozkowej"* <hehe> zostaly 2 kulki. My ze tak powiem ukradlysmy te kulki i pobieglysmy(musialysmy biec bo po 1 zabilysmy balwana-,,brozkowa", a po drugie ukradlysmy cialo :)). Kiedy spokojnie dobieglysmy do parku zaczelysmy glowe i część ciala turlikac po sniegu. Pozniej powstaly dosc duzo kulki. Niestety...dobiegla 14 i mosialam isc na obiad. Umowilam sie z aga ze po 15 po nia przyjde. Kiedy siedzialam w domu o 14:cos i ogladalam skoki zadzwonil telefon. To magda. Zapytala czy dalej chce z nia wyjsc. Ja powiedzialam ze po obiedzie po nia przyjde. Byla 15. poszlam po magde. ona powiedziala ze tylko zje obiad i wychodzi i w takim razie zebym poszla po age. Poszlam a ta zaczela wymyslac jakies popiepszone wymowki ze mosi pomoc sprzatac, ze obiad ciagle sie robi, ale tak naprawde nic z tego nie wychodzi i ze jest glodna.....i oczywiscie zamknela drzwi i weszla do mieszkania, nawet bez powiedzenia slowa! poszlam do domu. Zaraz przyszla magda. wiec wyszlysmy. poszlysmy do parku i kule zastalysmy w dobrym stanie. Zaczelysmy cos z nimi robic. potem doszedl taki kamil (chodzi do 4 klasy ale jest spoko) a potem serek (chodzi do 5;))I razem zbudowalismy dosc wysokie, jak na nasze sily schody.Do domow wrocilismy cali przemoczeni. oczywiscie magda i serek najbardziej. Serek byl w adidasach( nie ma sie czemu dziwic) a magda miala cale mokre spodnie bo lezala na sniegu:). Zabawa byla zajedwabista :D
Teraz siedze i slucham muzyczki. jesli jeszcze jutro bedzie snieg to...mysle ze znow wyjde :) Pozdroffka dla wszystkich, a szczegolnie dla seka, kamila, magdy :) dzieki za dobra zabawe :)