inna
Ojej...to co sie dzisiaj stalo....to bylo zaplanowane, ja zrobilam to ze swiadomoscia a nie bez niej. Ale ja nadal czuje do niego to co czulam kiedys-nadal go kocham, nie da sie tak szybko tego skonczyc...wszyscy mowia zebym sie nie przejmowala, ze im zal ale ludzie! my to razem postanowilismy, nie ja nie on tylko MY. a to jest naprawde wielka roznica ja albo on albo my....wielka! Boże co mam wam napisac? Chcecie zebym ciagle pisala, Kocham Olka kocham olka kocham olka....tak? dobra bede, po co mam oklamywac siebie i wszystkich skoro naprawde tak jest?Olek znaczyl (jak i znaczy do tej pory) naprawde wiele. On odmienil moje zycie. Dzieki niemu stalam sie....kimis! kims naprawde wielkim. Moze chcecie zadac mi wiele pytan np, czy zalujesZ? czy juz tesknisz? I moge wam odpowiedziwec na te pytania: TAK. Tesknie, a czy zaluje...hm...sama nie potrafie okreslic. z jednej strony dobrze sie stalo a z drugiej nie...
Po tym wszystkim na ostatniej lekcji- na polski, bylo jakos dziwnie...Panowala cisza jak cholera, ja stalam przy tablicy i pisalam to co pani mi dyktowala a reszta siedziala i zupelnie spokojnie przepisywala, w tej ciszy slychac bylo nawet jak dlugopisy pisaly po papierze....tak spokojnie jak nigdy, nawet pani co jakis czas przyciszala glos, a bartki? i ta reszta? nic, ani slowa, oprocz tego co musieli mowic bo pani ich zapytala. Sama nie moglam sie skupic przy tej ciszy, uwierzcie ze to dla mnie bylo takie...takie krepujace! wydawalo mi sie ze wszyscy na mnie patrza, az te ich oczy odbijaly sie od moich plecow, ,,...a teraz zostal po tym slad na nich-na plecach..." Jak mi bylo zle, kiedy skrobalam kreda po tej tablicy i myslalam o tych luidziach otaczajacych mnie, patrzacy w strone tablicy- patrzacych na mnie...w pewnym momencie to moglo tak zabolec, moglam poczuc uklucie, ale w co? w serce? moglam pocZuc sie zraniona....taka.....moglam stac sie taka nudna, bezlitosna, bezmyslna i wogole...czasem uwielbiam taka cisze, spokoj, taka nude, ale nie w tym wypadku, to moglo stac sie dla mnie czyms strasznym...cisza mogla mnie zabic....
i coz wiecej? ja nadal bede potrafila sie usmiechac, zartowac....ja jestem nadal jego a on jest moj....jestesmy przyjaciolmi, bliskimi sobie przyjaciolmi...poprosil zebym nie byla zla, ja powiedzialam ze na pewnoo nie bede...-nie klamalam....
Gdy w cichy wieczor, gdy w cicha noc, zablysnie ksiezyc i gwiazdek moc, oczy me placza i serce sie rwie, a usta szepcza: KOCHAM Cie!
i to byloby na tyle...
asz chce sie żyć
Dodaj komentarz