Bez tytułu
Było dziś kilka chwil, dzięki którym wydawało się, że mogłoby być jeszcze tak, jak KIEDYŚ... Może się tylko wydawało, ale to nie zmieni tego, co jest tam w środku... Co siedzi we mnie od tamtego roku. Ta chęć bycia blisko i to, że nie potrafię odpuścić. Jedna lekcja. Pamiętasz? Pamiętasz co powiedziałam? Będę powtarzała do czasu, kiedy uświadomię sobie, że TO WSZYSTKO nie ma już sensu...
Z JAKIŚ powodów nie chciałam niedzieli, nie chciałam jechać... Zdecydowałam się. I boję się. Bo jeśli przysunie się do siebie dwa magnesy to potem trudno je rozdzielić... Działają tak samo... Niedziela mnie przeraża.
PONIEDZIAŁEK: obowiązek
WTOREK: bo tak już wypada
ŚRODA: oczekiwany odpoczynek
CZWARTEK: może chce?!
PIĄTEK: nadzieja..
A to wszystko w jednym słowie: ON...
Pozdrawiam CIEBIE... Bo cudownie sie dziś uśmiechałeś... Bo dzięki Tobie i ja mogłam się śmiać.
nie boj sie.. jedziesz na narty;) bedzie ok... tylko nie mozesz sie przeciez odrazu nastawiac na stracona niedziele...
pozdrawiam:*
nie wiem co mogę Ci napisać o człowieku, którego tak naprawdę NIE ZNAM.. nie.. ale..
Eh..
życzę Ci powodzenia w tych dniach.
Życzę JEMU powodzenia...
Dodaj komentarz