Bez tytułu
Przed chwila wrocilam ze spaceru z psem...
Wychodzac z domu zauwazylam dwoch facetow ktorzy zawieszeni na sobie spiewali ''Hej, Hej, Hej sokoly...". Byli pijani-to pewnie po 'ciezkiej' nocy. Idac tak sobie dalej spotkalam pana ktoremy powiedzialam ''dzien dobry'' a on odpowiedzial-nic nadzwyczajnego :d. Wogole to warto wspomniec ze szlam w zupelnie inna strone niz kiedykolwiek. Czemu? Nie mialam ochoty spotkac facetow cieszacych sie zyciem po kilku browarach i nie mialam zamiaru sluchac ich zaczepek ktore zapewne by mialy miejsce... Po drodze zobaczylam psa. Nie byl to zwykly pies. Byl inny bo ja stanelam jak glupia i zaczelam na niego patrzec przed dobre kilkanascie sekund co moglo wydawac sie dla jego wlascicielki dziwne i praktycznie dla mnie to byla wiecznosc. Wracajac tez go spotkalam i usmiechnelam sie do niego (?) a on zaplakal na znak tego ze ma zamiar podejsc i obwachac mojego psa na co jego wlascicielka nie pozwolila przytrzymujac smycz. Ogolnie ludzie musieli sie na mnie niezle gapic kiedy szlam trzymajac w rece parasolke oczywiscie zlozona kiedy wszyscy szli w kapturach bo kropilo. Wzielam ja bo myslalam ze bardziej pada. Wchodzac do bloku zobaczylam moja sasiadke z psem. On wcale nie mial zamiaru gdziekolwiek isc bo zobaczyl mojego psa....A kiedy powiedzialam sasiadce ''dzien dobry'' ta powiedziala cos pod nosem (przy tym 'mowiac' mi ze to moja wina ze jej pies nie chce isc) i odpowiedziala... Co za kobieta....Dopiero wchodzac do klatki jej pies pobiegl za nia bo widzial ze moj cezar zniknal z pola widzenia....
Wczoraj byl sylwester. Zabawa... Prawde mowiac zawsze moglo byc lepiej (np na jakiejs imprezce w klubie :p) ale jak na dwie osoby to niezle sobie radzilysmy ;). No to najlepszego z okazji roku 2007.
pozdroffka for: meg (dzieki za sylwester ;d), paluś (dzieki za wszystko w sumie :*), dede (heh pozdro poprostu :p), tomasz, ciacho, gugus... :) pozdroffka
Dodaj komentarz